- Jestem rodowitym lubanianinem – zaczyna z dumą młody projektant - chodź jak podają niektóre media - Niemcem polskiego pochodzenia. Myślę, że chodzi tu o moje oryginalne imię. Od dziecka szkoła nie była mi po drodze, zawsze widziałem swoje miejsce na tzw. świeczniku. Środkiem do osiągnięcia tego celu początkowo miała być piłka nożna, a w tym momencie jest nim świat mody, którym interesowałem się od najmłodszych lat. Już jako przedszkolak starałem się wyglądać ekstrawagancko i wyróżniać z tłumu. Jak każdy mieszkaniec naszego miasta przemierzałem wszystkie butiki w Görlitz i w nich poszukiwałem nowych perełek do mojej garderoby. Prawdziwą inspiracją była pierwsza wizyta na hanowerskiej ulicy Louisenstrasse, gdzie znajdują się butiki najlepszych światowych projektantów. Właśnie wtedy zrozumiałem, że chciałbym być jednym z nich. Miałem wtedy 12 lat i uświadomiłem sobie, że w którymś momencie stanę przed życiowym wyborem: piłka nożna lub świat mody. Wiedziałem jednak, że na poważne projektowanie jest jeszcze za wcześnie. Rysunek był dla mnie wtedy totalną abstrakcją, nie wspominając już o obsłudze maszyny do szycia czy tworzeniu konstrukcji lub wykrojów. Pozostałem więc przy piłce nożnej, choć marzenie o byciu sławnym projektantem nie dawało mi spokoju. Z perspektywy czasu myślę, że miało to negatywny wpływ na moją piłkarską karierę, z czego paradoksalnie dziś jestem zadowolony. Teraz, po zawieszeniu butów na kołku w wieku 20 lat, jestem pewien, że życiową pasją jest jednak projektowanie i to jemu chcę się poświęcić. Świat mody daje mi możliwość pełnej samorealizacji, dużo więcej satysfakcji i korzyści, niż mógłbym czerpać z piłki nożnej.
Dzięki projektowaniu w moim życiu wiele się zmieniło i nabrało ostrzejszych barw. Przede wszystkim zrozumiałem, że życie nie jest tylko wieczną zabawą, chuligańskimi wybrykami i chamskimi kawałami, z jakim miałem styczność grając w piłkę nożną. W końcu dojrzałem i zmieniłem swoje priorytety. Życie projektanta to ciężka praca od rana do wieczora. Po raz pierwszy doceniłem wagę edukacji. Uczęszczam do renomowanej szkoły projektowania ubioru, gdzie wiodę prym. Jeszcze jakiś czas temu byłoby to dla mnie nie do pomyślenia, lub wręcz czymś wstydliwym. Oczywiście w świecie mody jest też miejsce na nagrodę i przyjemność, jaką jest przebywanie wśród wrocławskich celebrytów na różnego rodzaju bankietach i pokazach kolokwialnie nazywanych „czerwonym dywanem”. Nie zapomnijmy także o pięknych kobietach, którymi mogę się otaczać – komentuje z uśmiechem Martin.
Pytany o swoje dotychczasowe osiągnięcia, skromnie odpowiada: - Myślę, że na słowo osiągnięcia jest jeszcze za wcześnie, gdyż moje ambicje sięgają dużo dalej. Pierwszy etap mojej kariery zakończy się w czerwcu, wraz z obroną pracy dyplomowej. Z pewnością na uwagę zasługuje moja debiutancka kolekcja prezentowana podczas gali pilkarskamiss.pl. Uważam, że jak na pierwszy rok nauki to całkiem niezły wynik. Mój pierwszy projekt powstał na warszawskich warsztatach GlamourCotton Design. Kolejnym była debiutancka kolekcja podczas gali pilkarskamiss.pl, o której już wspominałem. Spotkała się ona z dużym zainteresowaniem. Szczególnie wśród kobiet piłkarzy Śląska Wrocław, które wiosną będzie można zobaczyć w moich kreacjach.
Od początku roku intensywnie pracuję nad dwiema nowymi kolekcjami. Pierwsza z nich jest przygotowywana na obronę pracy dyplomowej, którą zaprezentuję w maju tego roku. Drugą jest kolekcja, którą ubiorą finalistki kolejnej edycji wyborów pilkarskamiss.pl mającej miejsce podczas Euro 2012. Swoją przyszłość oczywiście wiążę z dalszym projektowaniem. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł robić cokolwiek innego. Zawodowej karierze chciałbym poświęcić się w pełni. Chciałbym również udowodnić środowisku projektantów, że tylko prawdziwi mężczyźni wiedzą jak powinna wyglądać kobieta, w końcu to dla nas kobiety się ubierają.
Do czerwca planuję swój pobyt we Wrocławiu, kiedy to sfinalizuje rozpoczęte w tym roku projekty. Po Euro 2012 mam nadzieję rozwinąć skrzydła i wyjechać do Warszawy, gdzie młodym projektantom stwarza się większe możliwości rozwoju i zrobienia kariery. Drugą opcją jest kontynuacja nauki w elitarnej londyńskiej szkole designu lub staż u jednego z czołowych światowych kreatorów. Trwają także intensywne prace nad stworzeniem mojej własnej marki KUTZ-DESIGN – puentuje nasz rozmówca.
Nauka jest doskonałą drogą do nabywania nowych wartości i poznawania życia. Nasz młody projektant wyznaczył sobie bardzo imponujący wszystkim cel. Życzymy powodzenia w dalszym kreowaniu nowych trendów i generalnie w karierze projektanckiej. Kto wie czy w przyszłości marka KUTZ-DESIGN nie będzie najbardziej szanowaną marką w Polsce lub na… świecie.
Z dnia: 2012-05-09, Przypisany do: Nr 9(440)